W cyklu #rozmowaNCN gościnią jest dr Zofia Boni, antropolożka społeczna z Instytutu Antropologii i Etnologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, która bada, jak seniorzy odczuwają upały i jak sobie z nimi radzą.
Zmiany klimatu to nie tylko modele i prognozy – to także codzienne doświadczenia ludzi. Projekt „Doświadczenie zmian klimatycznych. Transdyscyplinarne badanie przegrzewania miast” (EmCliC), realizowany przez zespół dr Zofii Boni, skupił się na tym, jak upały wpływają na życie starszych mieszkańców miast. Badania przeprowadzono w Warszawie i Madrycie – miastach o różnym klimacie i historii adaptacji do wysokich temperatur.
Naukowcy pytali seniorów, jak odczuwają upały, jak sobie z nimi radzą i jak wpływają one na ich zdrowie. Łącząc metody nauk społecznych i przyrodniczych oraz sięgając po nowe technologie, stworzyli wielowymiarowy obraz klimatycznej codzienności. Uzupełnieniem projektu naukowego były działania w ramach inicjatywy Science and Society, które pozwoliły zespołowi przekazać wyniki seniorom, organizacjom społecznym i nawiązać ściślejszą współpracę z urzędem miasta Warszawy.
Anna Korzekwa-Józefowicz: W której dzielnicy Warszawy żyje się seniorom najlepiej, jeśli uwzględnimy zmiany klimatu?
Zofia Boni, fot. M. Łepecki/NCN
Zofia Boni: Łatwiej będzie mi odpowiedzieć, której unikają latem – bo to jasno wynikało z naszych badań. Osoby uczestniczące w wywiadach mówiły, że celowo omijają Śródmieście. Zmieniają plany – wizyty u lekarza, załatwianie spraw administracyjnych czy spotkania z rodziną i znajomymi – tylko po to, żeby uniknąć przebywania w Śródmieściu w upale.
Gdzie więc szukają wytchnienia i jakie mają sposoby na upał?
Wiele osób opowiadało o lokalnych parkach – w zależności od tego, gdzie mieszkają – jako o miejscach, które potrafią być naprawdę przyjemne. Zwłaszcza, jeśli są nieco dalej od centrum albo wręcz poza miastem, jak Park Kampinoski.
Część osób – tych, które mogły sobie na to pozwolić – mówiła też o zakupie działek, zwłaszcza ogródków działkowych na terenie miasta. Albo nawet o działkach poza miastem i wyjazdach na lato jako strategii radzenia sobie z upałem.
To zresztą rozwiązanie, które obserwujemy także w innych miastach europejskich, ale dostępne głównie dla osób w uprzywilejowanej sytuacji. Bo nie każdy może sobie pozwolić na to, żeby kupić działkę i spędzać tam, poza miastem, całe lato.
Kiedy temperatury rosną, w mediach często słyszymy ostrzeżenia, skierowane właśnie głównie do osób starszych, by nie wychodziły z domu.
Zostawanie w domu to również jedna ze strategii adaptacyjnych, ale – jak pokazały nasze badania – nie zawsze skuteczna. Część osób zwracała uwagę, że spędzanie całych dni w zamkniętym, dodatkowo zacienionym, mieszkaniu negatywnie wpływało na ich samopoczucie fizyczne i psychiczne. Pojawiało się poczucie izolacji, przygnębienie.
Poza tym, choć wiele mieszkań daje wytchnienie od upału, zdarzają się też takie, które bardzo się nagrzewają i stają się wręcz niebezpieczne. Dlatego niektórzy mówili, że spędzali dni w supermarketach czy centrach handlowych – dlatego, że tam było po prostu chłodniej. Podkreślali jednak, że to frustrujące doświadczenie. Krążenie po sklepie, jednocześnie nie chcąc lub nie mogąc wydawać pieniędzy, to dla naszych badanych nie był odpoczynek, to była strategia przetrwania.
W dyskusjach o zmianach klimatu mówi się najczęściej o skutkach, które będą miały one dla przyszłych pokoleń. Państwo skoncentrowali się na seniorach. Skąd taki dobór grupy?
Rzeczywiście w dominującej narracji wciąż funkcjonuje przekonanie, że skutki zmian klimatycznych dopiero nadejdą w przyszłości. I w tym sensie będą dotyczyć przyszłych pokoleń. Tymczasem nam zależało na pokazaniu, że te zmiany to nie odległa perspektywa, lecz coś, co już się dzieje i czego na co dzień doświadczamy – jak chociażby w przypadku upałów, które badaliśmy. A ich konsekwencje najsilniej odczuwają osoby szczególnie wrażliwe na stres cieplny, czyli między innymi seniorzy. Przy użyciu różnych metod przyglądaliśmy się więc temu, jak osoby starsze radzą sobie z upałami, jak je odczuwają, jak reagują na nie i jak się do nich adaptują.
Jakie to były metody?
W projekcie zastosowaliśmy podejście interdyscyplinarne, łącząc modelowanie klimatyczne i epidemiologiczne – służące analizie wpływu upałów na zdrowie osób starszych – ze społecznymi badaniami ilościowymi i jakościowymi przeprowadzonymi w Warszawie i Madrycie.
Jednym z głównych elementów był tzw. termosondaż – badanie, które objęło reprezentatywną grupę ponad tysiąca starszych mieszkańców w każdym z tych miast. Łączyło ono ankiety z pomiarami temperatury. Równolegle prowadziliśmy badania jakościowe z wykorzystaniem metod etnograficznych, także połączone z pomiarami temperatury, wywiadów fokusowych oraz warsztatów partycypacyjnych. Na podstawie badań etnograficznych w Madrycie powstał również film „Fala”, z uczestnikami badań.
Zależało nam na połączeniu danych uznawanych za obiektywne – takich jak pomiary temperatury – z subiektywnymi doświadczeniami i odczuciami osób starszych. Dzięki temu uzyskaliśmy wielowymiarowy obraz życia codziennego w warunkach narastających upałów.
Intuicyjnie wydaje się, że mieszkańcy Madrytu powinni być lepiej przystosowani do upałów niż warszawiacy – po prostu dlatego, że mieli czas przywyknąć do wyższych temperatur.
To była jedna z naszych hipotez i powód, dla którego wybraliśmy Warszawę, gdzie mieszkańcy historycznie radzili sobie raczej z zimnem, i Madryt – miasto kulturowo bardziej przyzwyczajone do upałów. Nasze wnioski częściowo tę intuicję potwierdziły. Osoby starsze mieszkające w Madrycie mają większą świadomość tego, jak upał wpływa na ich ciało i zdrowie, i lepiej potrafią wychwycić moment, kiedy należy podjąć działania, żeby uniknąć przegrzania. Różnice widać zarówno na poziomie indywidualnych praktyk, jak i miejskiej infrastruktury.
Jednak nawet jeżeli temperatura w Warszawie jest obiektywnie niższa niż w Madrycie, warszawiakom może być trudniej. Nasze ciała, mieszkania i całe miasta nie są dostosowane do długotrwałych upałów. Dlatego paradoksalnie łatwiej może być sobie poradzić z temperaturą 35 stopni Celsjusza w Madrycie niż 25 stopni w Warszawie.
Nie oznacza to jednak, że dla starszych osób w Madrycie upały nie stanowią dużego problemu – wręcz przeciwnie. Tamtejsze temperatury także rosną, coraz częściej dochodzą latem do 40 stopni, więc mimo pewnego przyzwyczajenia, problem jest odczuwalny również tam.
Mieszkania na południu są lepiej dostosowane do gorącego lata, więc może przynajmniej nie stają się taką pułapką dla seniorów?
Sposób budowania był tam przez dekady dostosowywany do wysokich temperatur – jasne elewacje, okiennice, wszystko po to, by w mieszkaniach było choć trochę chłodniej. W Madrycie klimatyzację ma też znacznie więcej osób niż w Warszawie, ale wiele z nich korzysta z niej bardzo oszczędnie. Ze względu na wysokie koszty energii często włączają ją tylko na 10–15 minut, by lekko schłodzić wnętrze – i zaraz wyłączają. Po prostu nie stać ich na więcej.
Rozmawiamy o upałach, choć w tym roku lato w Warszawie nie jest szczególnie gorące – co zresztą bywa wykorzystywane przez osoby podważające istnienie zmian klimatycznych. Czy w trakcie badań zetknęli się Państwo z takimi postawami również wśród seniorów?
Są badania, do których się odwoływaliśmy, stawiające hipotezę, że osoby najbardziej dotknięte skutkami zmian klimatu są też bardziej świadome ich istnienia. Często przywołuje się tu społeczności wyspiarskie – i faktycznie w wielu przypadkach ta świadomość jest tam wysoka. Jednocześnie jednak często brakuje świadomości tego, że ekstremalne zjawiska pogodowe, których doświadczamy – takie jak upały, pożary, ulewy i związane z nimi powodzie – są konsekwencją antropogenicznych zmian klimatu.
Co nas zaskoczyło, skala tej świadomości wśród naszych badanych była bardzo duża. Zarówno w Warszawie, jak i w Madrycie, osoby starsze dobrze rozumiały, że to, czego doświadczają, ma związek ze zmianami klimatycznymi. 71% osób biorących udział w termosondażu w Warszawie uznało, że zmiany klimatu wpływają na ich codzienne życie, a aż 95% łączyło coraz częstsze i intensywniejsze fale upałów właśnie z tym zjawiskiem.
Mam wrażenie, że ta grupa – osoby starsze – dostrzegła powagę sytuacji wcześniej niż inne. Wynika to zarówno z ich szczególnej wrażliwości fizjologicznej, jak i społecznej. Zaczęliśmy realizować te badania w 2020 roku, czyli pięć lat temu. W tym czasie naprawdę sporo się zmieniło – zarówno jeśli chodzi o rosnące temperatury, jak i sposób, w jaki mówi się dziś o upałach. Temat ten zdecydowanie zyskał na znaczeniu, a świadomość zagrożeń z nim związanych wyraźnie wzrosła.
Uczestnicy naszych badań opowiadali, że już kilka lat wcześniej przewidywali, że upały będą dla nich coraz większym wyzwaniem – i podejmowali konkretne działania: jedni kupili działkę, żeby mieć gdzie się schronić, inni inwestowali choćby w wiatraki.
Osoby szczególnie narażone na stres cieplny, źródło: EmCliC
Mówimy o rozwiązaniach indywidualnych. A w jaki sposób miasta powinny się przygotować, by ułatwić życie seniorom?
Pytaliśmy o to w trakcie warsztatów partycypacyjnych zrealizowanych w ramach Inicjatywy Science and Society w tym roku. Interesowało nas, co – z perspektywy osób starszych – warto zmienić w miejskiej polityce adaptacyjnej.
Uczestnicy zgłaszali bardzo konkretne pomysły. Mówili, że w Warszawie brakuje łatwego dostępu do wody pitnej – poidełek jest mało, są trudne do znalezienia i często nie wiadomo, czy w ogóle działają. Wiele osób mówiło też o braku cienia w przestrzeni publicznej – nawet w parkach ławki bywają w pełnym słońcu, a dojście do nich, zwłaszcza w upale, bywa uciążliwe. Wymyślili otwieranie miejsc chłodzących – które jak się okazało właśnie tego lata zostały w Warszawie otwarte – zwracając uwagę na to, że dotarcie do nich może być dla wielu seniorów po prostu niemożliwe, bo są za daleko albo trzeba się tam dostać przez rozgrzane skrzyżowania i niezacienione przystanki.
Bardzo ciekawym pomysłem były tzw. półkolonie chłodzące – czyli zorganizowane wyjazdy poza miasto, choćby na jeden dzień, żeby osoby starsze mogły odpocząć od miejskiego upału. Pojawiła się też propozycja miejskiego dofinansowania na dostosowanie mieszkań do rosnących temperatur – na przykład na montaż markiz czy okiennic, które poprawiają komfort w czasie gorących dni. Te głosy stały się dla nas punktem wyjścia do dalszych rozmów z ekspertami i przedstawicielami miasta.
Takie propozycje znajdują zrozumienie u osób zarządzających miastem?
Wiele działań adaptacyjnych ma charakter bardzo indywidualny. Obowiązek radzenia sobie z upałem spada w dużej mierze na jednostki, a tu ogromne znaczenie mają kwestie społeczno-ekonomiczne – nie każdy może sobie pozwolić na wyjazd z miasta czy na zainstalowanie i używanie klimatyzacji.
Ale widać, że miasto podejmuje działania, które mają złagodzić skutki wysokich temperatur. Przykładem są miejsca chłodu – otwarte po raz pierwszy w tym roku, jest ich w Warszawie blisko 150. To miejsca użyteczności publicznej, gdzie można odpocząć od skwaru. Powstaje też coraz więcej poidełek z wodą. Problemem pozostaje jednak komunikacja – choć istnieją mapy pokazujące, gdzie znajdują się miejsca chłodu czy źródełka, wielu seniorów po prostu nie wie, że takie informacje są dostępne albo gdzie ich szukać. Oprócz samych rozwiązań potrzebujemy też lepszego informowania i docierania z tą wiedzą do osób, które najbardziej jej potrzebują.
Ważne są rozwiązania systemowe, dostępne dla wszystkich. Tylko takie działania – powszechne i publiczne – mogą realnie wspierać osoby najbardziej narażone na stres cieplny. Adaptacja do upałów nie powinna być jedynie prywatną sprawą każdego z nas, ale elementem polityki miejskiej, wspólnej odpowiedzialności i sprawiedliwości klimatycznej.
Nie każdy może pozwolić sobie na zainstalowanie klimatyzacji albo jej intensywne używanie, jak wspomniani seniorzy z Madrytu.
Klimatyzacja to w ogóle przykład tzw. maladaptacji, czyli działań, które pozornie pomagają, ale w dłuższej perspektywie mogą pogarszać sytuację. Indywidualna klimatyzacja rzeczywiście przynosi ulgę – schładza mieszkanie, poprawia komfort termiczny – ale jednocześnie może mieć negatywne skutki. Nie tylko zdrowotne, bo organizm inaczej się wtedy przyzwyczaja do wysokich temperatur, ale też środowiskowe. Masowe użycie klimatyzatorów w miastach zwiększa efekt miejskiej wyspy ciepła i podnosi temperaturę w mieście, wiąże się też z większym zużyciem energii z paliw kopalnianych.
Czyli poprawiamy sobie warunki lokalnie, ale jednocześnie pogarszamy je innym. I warto o tym mówić, bo to pokazuje, jak nierówna może być adaptacja do zmian klimatu. Możemy dojść do sytuacji, w której część osób żyje w klimatyzowanych mieszkaniach, pracuje w klimatyzowanych biurach i jeździ klimatyzowanymi samochodami, a pozostali – bez dostępu do takich rozwiązań – odczuwają coraz większe skutki upałów. Ten społeczny wymiar adaptacji i kwestie sprawiedliwości klimatycznej naprawdę warto mieć na uwadze.
Projekt „Doświadczenie zmian klimatycznych. Transdyscyplinarne badanie przegrzewania miast” (EmCliC) realizowany przez zespół dr Zofii Boni był finansowany z funduszy norweskich i EOG w konkursie IdeaLab. Dzięki dodatkowemu wsparciu w programie Science and Society zespół rozwinął działania o charakterze społecznym.
Wspólnie z seniorkami i seniorami – osobami szczególnie narażonymi na skutki przegrzewania – badaczki i badacze przygotowali dokument zawierający diagnozę problemów związanych z upałami w Warszawie oraz propozycje rozwiązań, które mogą pomóc lepiej się do nich adaptować.
Science and Society to program, którego celem było włączenie społeczeństwa w proces badawczy – od stawiania pytań po wypracowywanie rozwiązań i dzielenie się wynikami. NCN zaprosił do udziału jedenaście polsko-norweskich zespołów, które wcześniej prowadziły projekty w konkursach GRIEG lub IdeaLab. Baza wszystkich inicjatyw zrealizowanych w ramach programu zostanie opublikowana na naszej stronie w X.
Dotychczasowe rozmowy z badaczkami i badaczami o ich pracy, opublikowane w cyklu #rozmowaNCN.