1. posiedzenie Rady NCN
Dariusz Wieczorek, minister nauki powołał dwanaścioro nowych członkiń i członków Rady NCN. Uroczystość wręczenia nominacji odbyła się 20 grudnia w Warszawie. Tego dnia odbyło się też pierwsze posiedzenie Rady, w trakcie którego na przewodniczącego wybrany został jednogłośnie prof. Tomasz Dietl.
Prof. Tomasz Dietl jest fizykiem, jego zainteresowania badawcze koncentrują się na opracowywaniu systemów materiałowych i koncepcji urządzeń dla nanospintroniki izolatorów topologicznych, półprzewodników ferromagnetycznych i antyferromagnetycznych oraz hybrydowych nanostruktur metal/półprzewodnik.
Prof. Dietl jest m.in. członkiem Polskiej Akademii Nauk, Polskiej Akademii Umiejętności oraz Academia Europea. Był członkiem Rady Naukowej i Komitetu Sterującego Europejskiej Rady ds. Badań Naukowych (ERC).
Rada wybrała także Komisję Odwoławczą Rady NCN. Szefową komisji została psycholożka, prof. Mariola Łaguna.
Pytany tuż po wyborze na przewodniczącego o priorytety na najbliższe lata, prof. Tomasz Dietl powiedział, że będzie się starał tak kierować Radą, by Centrum swoim działaniem potwierdzało, że jest „tlenem dla nauki” i spełniało oczekiwania środowiska naukowego, które silnie wspierało NCN w staraniach o zwiększenie budżetu na projekty naukowe.
– Rada będzie kontynuowała osiągnięcia agencji w dofinansowywaniu doskonałości naukowej w Polsce, poszukiwaniu wysp doskonałości w różnych ośrodkach naukowych, także mniejszych, oraz tworzeniu doskonałości naukowej tam, gdzie dotychczas jej nie było. Centrum będzie podtrzymywało zasadę równości szans – bez względu na wiek, płeć, miejsce pracy czy narodowość – w otrzymywaniu grantów – odpowiedział.
Prof. Dietl przypomniał, że jedną z mocnych stron NCN jest to, iż reprezentuje całe środowisko naukowe. Koordynatorzy dyscyplin, dyrektor i Rada pochodzą ze środowiska naukowego, a ich stały kontakt z tym środowiskiem jest zapewniony dzięki kadencyjności. – Kolejną siłą jest niezależność NCN od chwilowych wpływów, na przykład politycznych – mówił.
Przewodniczący podkreślał, że NCN będzie współpracowało z innymi agencjami – NCBR, NAWA, ABM i FNP – w realizacji wspólnych programów, a także w upowszechnianiu dobrych praktyk w ocenianiu projektów naukowych. Agencja będzie również dążyła do przyjmowania roli agencji wiodącej w projektach europejskich i bilateralnych.
– Zauważamy również, że sytuacja światowa wymaga od nas zwrócenia uwagi na obronność i bezpieczeństwo. Pojawia się mowa o tym, że być może 1% budżetu na obronność będzie przeznaczony na naukowe podejście do tych zagadnień. Taki budżet mógłby być wyższy od obecnego budżetu NCN – mówił.
– Spodziewamy się, że w najbliższym czasie nastąpi rewolucja w pisaniu i ocenianiu projektów, związana z metodami i narzędziami sztucznej inteligencji. W tym obszarze będziemy współpracowali potencjalnie z Science Europe czy Global Research Council, opracowując nowe metody oceny projektów, uwzględniające te nowe narzędzia.
Wśród innych zagadnień, którymi będzie się zajmować Rada, nowy przewodniczący wymienił także zasady proponowane przez COARA oraz kwestie związane z otwartym dostępem do publikacji.
Podcast nr 7, 2024 Popularyzacja nauki
Jak skutecznie popularyzować naukę i budować współpracę z mediami? W 7. odcinku podcastu NCN rozmawiają o tym prof. Aleksandra Ziembińska-Buczyńska, Anna Ślązak i Anna Korzekwa-Józefowicz.
Tematem tego odcinka podcastu jest popularyzacja nauki. Prof. Aleksandra Ziembińska-Buczyńska, mikrobiolożka i dyrektorka Centrum Popularyzacji Nauki Politechniki Śląskiej, oraz Anna Ślązak, dziennikarka, koordynatorka serwisu Nauka w Polsce i redaktorka działu Nauki PAP, dzielą się praktycznymi wskazówkami dotyczącymi popularyzacji i komunikacji nauki. W rozmowie z Anną Korzekwą-Józefowicz odpowiadają na pytania: jak skutecznie rozpocząć popularyzację nauki, co sprawia, że materiał naukowy jest interesujący dla mediów, oraz jak naukowcy mogą budować owocną współpracę z dziennikarzami.
Po prostu zacząć
– Pierwsza i najważniejsza rzecz to chcieć i po prostu zacząć – mówi Aleksandra Ziembińska-Buczyńska, opisując swoje początki w popularyzacji. – Wzięłam udział w konkursie Skomplikowane i proste organizowanym przez „Forum Akademickie” na artykuł popularnonaukowy, co otworzyło mi drzwi do świata popularyzacji nauki. Zaczęłam od pisania, potem przyszły spotkania z ludźmi i inne aktywności. Ważne, by próbować różnych form i znaleźć tę, która nam najlepiej odpowiada.
Badaczka podkreśla, że w popularyzacji nauki kluczowe jest dostosowanie przekazu do odbiorców i skupienie się na ich potrzebach: – My, naukowcy, lubimy mówić o swoich badaniach, mówić dużo, ale nie zawsze patrzymy, czy jest odbiór z drugiej strony. A dla mnie najlepszym testem na to, czy trafiłam do odbiorcy, jest bezpośredni kontakt. Muszę zastanowić się, czego odbiorca ode mnie oczekuje i w taki sposób skonstruować przekaz, żeby widzieć błysk w oku, kiedy opowiadam o tych moich bakteriach. (…) To nie jest tak, że ludzie pójdą potem masowo za mną i zostaną mikrobiologami. Ale część zdecyduje się na pracę w nauce, część na dokształcanie – i myślę, że to jest główny cel mojej pracy – mówi.
Dobre zasady
Anna Ślązak mówi o pracy serwisu Nauka w Polsce. – Wypracowaliśmy sobie metody współpracy z naukowcami, które dobrze się sprawdzają. Najważniejsze jest wzajemne zrozumienie potrzeb. Naukowiec musi do nas trafić – albo my znajdziemy go poprzez interesujące wpisy w mediach społecznościowych, działania jego instytutu czy jednostki, albo on sam skontaktuje się z nami, np. wysyłając maila. To początek, bez którego współpraca się nie rozpocznie.
– Większość tematów potencjalnie jest dla nas interesująca. Jednak, ponieważ dziennie dostajemy kilkaset maili, uczestniczymy w konferencjach i mamy inne obowiązki, musimy dokonywać selekcji. Dzięki tym zgłoszeniom możemy jednak lepiej podejmować decyzje. Czasem stwierdzamy, że dany temat podejmiemy później, na przykład, gdy będzie bardziej rozwinięty – opowiada.
Następny krok to wzajemne zrozumienie oczekiwań. – Chcemy stworzyć ciekawy, rzetelny artykuł, który zainteresuje szerokie grono odbiorców. Wśród nich są naukowcy, ale wiele osób nie ma związku z nauką, dlatego treść musi być przystępna – wyjaśnia. – Naukowiec chce się dzielić swoją wiedzą, ale musi mieć do nas zaufanie, że czegoś nie przeinaczymy. Zależy na tym, żeby chciał z nami współpracować kolejny raz i żeby czuł się komfortowo, mając pewność, że wszystko przebiegnie profesjonalnie – dodaje.
Gościnie rozmawiają także m.in. o dostosowywaniu przekazu do różnorodnych grup odbiorców, długoterminowych strategiach budowania wizerunku naukowca-popularyzatora, sposobach radzenia sobie z przeinaczeniami naukowych treści w mediach.
Podcast NCN jest dostępny w Spotify (wraz z automatyczną transkrypcją) i Apple Podcast oraz na You Tube.
W tym roku ukazały się rozmowy:
Bez badań podstawowych nie ma innowacji z Krzysztofem Ficem
Nagroda NCN z Joanną Golińską-Pilarek i Wiktorem Lewandowskim
Odcinek motywacyjny z Piotrem Sankowskim i Arturem Obłuskim
Ocena wniosków cz. 2 z Anną Wieczorek i Magdaleną Wyszkowską-Kolatko
Technologie kwantowe z Sylwią Kostką i Konradem Banaszkiem
MAPS i Weave z Barbarą Świątkowską i Justyną Woźniakowską
Dynamika procesów wokół gwiazd zwartych
Kierownik projektu
:
prof. Agnieszka Janiuk
Centrum Fizyki Teoretycznej Polskiej Akademii Nauk
Panel: ST9
Konkurs
: MAESTRO 15
ogłoszony
23 lutego 2024
Celem mojego projektu jest zbadanie kosmicznego otoczenia gwiazd zwartych: czarnych dziur i gwiazd neutronowych, będących źródłem ekstremalnego potencjału grawitacyjnego.
Gwiazdy te oddziałują ze swym otoczeniem, pochłaniając materię znajdującą się w pobliżu. Jeśli materia taka posiada pewien niezerowy moment pędu, to w pewnej odległości od centrum (większej niż rozmiar horyzontu zdarzeń czarnej dziury lub promień gwiazdy neutronowej), może poruszać się po kołowej orbicie, zaś aby wpaść pod horyzont, powinna ten moment pędu wytracić. Pomagają w tym mechanizmy związane z tarciem lub turbulencjami, zaś w wypadku dysków akrecyjnych (składających się z setek pierścieni materii znajdującej się na takich coraz dalszych kołowych orbitach) ważnym czynnikiem jest obecność pola magnetycznego. Z kolei gwiazda neutronowa, która posiada twardą powierzchnię, pomaga wytracić materii moment pędu na tak zwanej warstwie brzegowej. W wyniku tego procesu uwalniane są olbrzymie ilości energii, którą obserwujemy w postaci promieniowania. Jeśli pole magnetyczne jest bardzo silne, to potrafi też okazjonalnie odpychać materię od horyzontu. Mamy wówczas do czynienia z efektem tak zwanego dysku aresztowanego magnetycznie (MAD).
Zbadanie procesu akrecji w wypadku dysku MAD wymaga rozwiązania skomplikowanych równań różniczkowych opisujących magnetohydrodynamikę plazmy, poruszającej się w silnym polu grawitacyjnym, co wymaga też uwzględnienia efektów Ogólnej Teorii Względności (OTW). Stosujemy w tym celu symulacje komputerowe, ponieważ równań tych nie da się rozwiązać analitycznie, na kartce papieru. Istnieją jednak dokładne i wiarygodne metody numeryczne, umożliwiające zbadanie zjawisk zachodzących w silnie namagnesowanej plazmie w otoczeniu horyzontu czarnej dziury. Stosowane i rozwijane przez nasz zespół programy komputerowe pozwalają na symulowanie zjawisk zachodzących w kosmicznej plazmie, określenie jak będzie wyglądał obraz magnetosfery otaczającej dysk akrecyjny oraz jego modelowe widmo promieniowania. Sprawdzamy też jak będzie się zmieniać w czasie emisja fotonów w różnych zakresach długości fali.
Z obserwacji dostępnych ostatnio dzięki interferometrii radiowej (Teleskop Horyzontu Zdarzeń – EHT) możliwe było uzyskanie obrazu pierścienia świetlnego otaczającego horyzont czarnej dziury w galaktyce M87, a także w naszej Galaktyce, gdzie centrum oznacza się symbolem Sgr A*. Pierścień ten świeci dzięki emisji promieniowania synchrotronowego, a kształt tej emisji dobrze zgadza się z tym co może wyświecić dysk o strukturze MAD. W jednej z naszych najnowszych prac, pokazujemy dokładne dopasowanie widma promieniowania emitowanego przez taki dysk do danych obserwacyjnych uzyskanych przez teleskopy rentgenowskie i optyczne dla galaktyki M87. W pracy tej po raz pierwszy konfrontujemy zakres temperatur w wewnętrznym obszarze dysku wynikający z symulacji dynamicznej, z tym czego wymagają obserwacje obiektu, w którym znajduje się supermasywna czarna dziura zobrazowana przez teleskop EHT.
W innym cyklu prac, z których dwie ukazały się już w prestiżowym czasopiśmie „Nature”, wraz z międzynarodowym zespołem naukowców analizujemy zjawiska zwane kwasi-periodycznymi erupcjami (QPE). Te krótkotrwałe rozbłyski promieniowania, trwające od kilkudziesięciu godzin do kilku dni, zachodzą w otoczeniu masywnych czarnych dziur w odległych galaktykach. Wyjątkowa skala czasowa zjawiska i jego spektakularny charakter skłonił badaczy do wysunięcia różnych hipotez na temat przyczyn takich erupcji. Jedną z możliwości jest niestabilność w procesie akrecji, w którym akreowana w krótkim czasie materia pochodzi z rozerwania gwiazdy przebywającej w pobliżu horyzontu czarnej dziury. Inna możliwość to okresowa zmienność dżetu wyrzucanego podczas tego procesu, wywołana zjawiskiem precesji. Nasze obliczenia teoretyczne posłużyły do zweryfikowania postawionych hipotez.
Pełny tytuł finansowanego projektu: Dynamika procesów wokół gwiazd zwartych
prof. Agnieszka Janiuk
Absolwentka Wydziału Fizyki UW (1998). Doktorat w zakresie astronomii w Centrum Astronomicznym PAN w Warszawie (2003). Odbyła kilka staży naukowych, m.in. w Scuola Internazionale Superiore di Studi Avanzati w Trieście, w Harvard Smithsonian Center for Astrophysics w USA, w Max Planck Institute fuer Astronomy and Astrophysics w Monachium, w Inter University Center for Astronomy and Astrophysics w Pune w Indiach, oraz kontrakt podoktorski na Wydziale Fizyki w University of Nevada, Las Vegas, USA. Habilitacja w zakresie astronomii w CAMK PAN w Warszawie (2011), tytuł profesora nauk ścisłych i przyrodniczych (2021).
Od 2010 roku pracuje w Centrum Fizyki Teoretycznej PAN. W latach 2011-2015 pełniła funkcję Zastępcy Dyrektora. Od roku 2011 prowadzi swoją grupę badawczą. Zajmuje się astrofizyką dysków akrecyjnych, budową aktywnych jąder galaktyk, a także pochodzeniem rozbłysków gamma i nukleosyntezą pierwiastków ciężkich w zjawisku kilonowej, oraz modelowaniem zapadania się masywnych gwiazd i elektromagnetycznych sygnałów ze źródeł fal grawitacyjnych. Kierowała grantami z KBN, MNiSW i NCN. Jest członkinią Towarzystw Astronomicznych Polskiego i Europejskiego, oraz Międzynarodowej Unii Astronomicznej: Komisji B1 (Computational Astrophysics) oraz dywizji D (High Energy Astrophysics). Od roku 2015 jest członkinią Komitetu Astronomii Polskiej Akademii Nauk.
Pismo w sprawie przedłużenia ścieżki 3 w zakresie umów transformacyjnych w ramach Polityki NCN dotyczącej otwartego dostępu do publikacji
Narodowe Centrum Nauki (NCN) informuje o przedłużeniu możliwości publikowania wyników badań w ramach ścieżki 3 zgodnie z Polityką NCN dotyczącą otwartego dostępu do publikacji. Przedłużenie to dotyczy publikacji w czasopismach objętych umowami transformacyjnymi i obowiązuje pod warunkiem, że prace zostaną przyjęte do druku lub opublikowane najpóźniej do 31 grudnia 2025 r.
Koszty publikacji (APC) w ramach ścieżki 3
Koszty związane z opłatami za publikację w otwartym dostępie (ang. Article Processing Charges, APC) będą uznawane za kwalifikowalne, jeśli spełnione zostaną następujące warunki:
- praca została przyjęta do publikacji lub opublikowana do 31 grudnia 2025 roku,
- artykuł zostanie opublikowany na licencji CC BY 4.0, CC BY-SA 4.0 lub – w uzasadnionych przypadkach – CC BY-ND 4.0.
Koszty APC mogą być pokrywane ze środków projektowych w ramach:
- „kosztów pośrednich Open Access”,
- „pozostałych kosztów pośrednich”.
Pismo dyrektora NCN z 15 grudnia 2024 r.
Czasopisma transformacyjne
NCN przypomina, że czasopisma transformacyjne przestaną funkcjonować w tej formie z dniem 31 grudnia 2024 roku. Czasopisma, które spełniły założenia Planu S od 1 stycznia 2025 r. będą traktowane jako czasopisma typu full open access (ścieżki 1), a te które nie wywiązały się z założeń staną się czasopismami hybrydowymi (ścieżki 2). W kontekście weryfikacji raportów rocznych i końcowych kluczowa będzie data akceptacji artykułu do publikacji. Jednocześnie informujemy, że czasopisma znajdujące się na liście objętych umowami z Wirtualną Biblioteką Nauki (WBN) będą uznawane za zgodne z przedłużoną ścieżką 3.
Tutaj mogę zrobić więcej
– Mimo różnych trudności, w Polsce udało mi się bardziej rozwinąć skrzydła – mówi prof. Anna Matysiak. Ekonomistka i demografka z Wydziału Nauk Ekonomicznych UW w rozmowie z Anną Korzekwą-Józefowicz opowiedziała o swoich badaniach, warunkach pracy w Polsce i strategii aplikowania o grant ERC.
Prof. Anna Matysiak pracowała w Szkole Głównej Handlowej, Max Planck Institute for Demographic Research i Vienna Institute of Demography. Jest laureatką Nagrody NCN w jej pierwszej edycji z 2013 roku. W 2019 otrzymała Consolidator grant Europejskiej Rady ds. Badań Naukowych. Bada jak na decyzje o posiadaniu dzieci wpływa zmiana technologiczna oraz upowszechnianie się pracy z domu, elastycznych form i czasu pracy. Była także ekspertką oceniającą wnioski w konkursach ERC.
Ostrzeżenia, które zignorowano
Anna Korzekwa-Józefowicz: Spotkałyśmy się na konferencji prasowej, której jednym z głównych haseł, było "Nauka to racja stanu". Co by było, gdyby dwadzieścia lat temu politycy słuchali demografów?
Anna Matysiak: To był rzeczywiście kluczowy moment, aby wsłuchać się w głos demografów w Polsce. Już wtedy wskazywaliśmy, że liczba urodzeń w kraju będzie dramatycznie spadać. Liczba kobiet w wieku rozrodczym była relatywnie niewielka. Wiedzieliśmy, że jeśli te kobiety będą miały tak niską dzietność, jaką obserwowaliśmy – przeciętnie jedno dziecko z niewielkim ułamkiem na kobietę – to za dwadzieścia lat liczba kobiet w wieku reprodukcyjnym spadnie jeszcze bardziej, a sytuacja demograficzna stanie się dramatyczna. I dokładnie tak się stało.
Wtedy był czas na działania. Wiadomo było, że tamte generacje kobiet chciały mieć dzieci, ale napotykały na różne przeszkody – finansowe, związane z trudnościami w łączeniu pracy zawodowej z opieką nad dziećmi oraz z bardzo ograniczonym dostępem do żłobków i przedszkoli. Teraz to wygląda inaczej: mamy wsparcie finansowe dla rodzin, wsparcie na opiekę nad małymi dziećmi, bardziej rozwiniętą sieć przedszkoli, jesteśmy też zamożniejszym krajem. Ale dziś jest już mniej kobiet w wieku rozrodczym. Gdyby wcześniej urodziło się więcej dzieci, dzisiejsza sytuacja demograficzna byłaby lepsza.
Oczywiście, demografia to nie tylko kwestia liczby urodzeń. Dochodzą do tego migracje czy zdrowie publiczne. To wszystko jest ważne. I tak, dwadzieścia lat temu warto było nas słuchać – i myślę, że nadal warto nas słuchać. Teraz mamy inne, równie palące problemy.
Co w takim razie decydenci powinni usłyszeć dziś? Jakie zmiany w politykach publicznych wymagają pilnego rozwiązania?
Myślę, że wiele działań, które podjęto po naszych wcześniejszych apelach – choć z opóźnieniem – poszło w dobrym kierunku. Wsparcie finansowe dla rodzin i instytucjonalne rozwiązania, takie jak lepszy dostęp do przedszkoli, to zdecydowanie pozytywne zmiany. Natomiast obszar, który bardzo kuleje, to dostęp do opieki zdrowotnej. To problem, który dotyka ludzi w różnych fazach życia: od osób podejmujących decyzje prokreacyjne, przez rodziców małych dzieci, aż po osoby w średnim i starszym wieku, które mają ograniczony dostęp do badań profilaktycznych. Kolejne rządy nie rozwiązują tego problemu w satysfakcjonujący sposób i to się oczywiście odbije na nas wszystkich.
Już w tej chwili maleje liczba osób w wieku produkcyjnym, dlatego chcielibyśmy, aby ci, którzy pracują, mogli pozostać aktywni zawodowo jak najdłużej. Aby tak się stało, powinni mieć dobry dostęp do opieki zdrowotnej. To kluczowa kwestia, której poprawa powinna być priorytetem.
Innym wyzwaniem, które zyskuje na znaczeniu, jest migracja. Mamy uchodźców z Ukrainy, a wcześniej mieliśmy migrantów zarobkowych z tego kraju. W przyszłości presja migracyjna z innych regionów świata będzie rosła, między innymi z powodu zmian klimatycznych czy tego, że Polska staje się coraz zamożniejszym krajem. Migranci są nam potrzebni ze względu na spadającą liczbę ludności w wieku produkcyjnym, ale ich integracja będzie wyzwaniem. Potrzebujemy działań, które ułatwią naukę języka, integrację kulturową i adaptację w społeczeństwie.
Jeśli chodzi o dzietność, wiemy, że liczba urodzeń spada. Problem polega na tym, że w Polsce brakuje dobrych danych, które pozwoliłyby lepiej zrozumieć, dlaczego młode pokolenia kobiet decydują się na mniejszą liczbę dzieci. Trzeba stale badać, jakie bariery wciąż istnieją i jak wpływają na decyzje prokreacyjne. I jakie są pragnienia prokreacyjne kolejnych pokoleń.
W wielu rozwiniętych krajach, takich jak Niemcy, Wielka Brytania, Stany Zjednoczone czy Korea Południowa zbierane są dane panelowe. Dzięki temu można śledzić losy poszczególnych osób na przestrzeni lat i analizować ich decyzje życiowe – na przykład, kiedy podejmują pracę, kiedy rodzą pierwsze i kolejne dziecko w powiązaniu z sytuacją jednostki w innych sferach życia (posiadanie partnera, jakość związku, sytuacja materialna i zawodowa, stan zdrowia, plany i postawy wobec różnych aspektów życia). W Polsce takich danych nie mamy, co utrudnia prowadzenie badań i rekomendowanie skutecznych rozwiązań.
Dlaczego nie ma tych danych?
Kiedyś prowadzono „Diagnozę społeczną” – badanie panelowe, w którym co dwa lata zbierano dane od tej samej grupy osób. Dzięki temu możliwe było śledzenie ich losów i analizowanie różnorodnych zależności. Niestety, badanie to nie jest już realizowane, a takich danych bardzo dziś brakuje. Dysponujemy głównie danymi przekrojowymi, czyli zbieranymi w jednym momencie od konkretnej grupy osób. Następne badania prowadzone są już na innej grupie, więc nie możemy śledzić indywidualnych karier. A dane panelowe są niezwykle ważne dla badań, zarówno edukacyjnych, jak i dotyczących karier zawodowych oraz ich powiązań z życiem rodzinnym.
Drugim ważnym rodzajem danych są dane administracyjne. Są one bardzo wysokiej jakości, ponieważ opierają się na faktach, a nie na deklaracjach respondentów, które mogą być obarczone błędami, np. z powodu zapomnienia czy niechęci do ujawniania informacji. Takie dane nie zawierają wszystkiego – na przykład brakuje w nich informacji o postawach – ale to, co zawierają, jest niezwykle precyzyjne. W krajach nordyckich, Holandii czy Estonii dane rejestrowe są udostępniane badaczom w bezpieczny sposób, który uniemożliwia identyfikację osób. Niemcy również zwiększają dostęp do tego rodzaju danych.
W Polsce niestety brakuje zrozumienia znaczenia takich danych, ale także środków i regulacji prawnych, które pozwoliłyby je udostępniać badaczom. Choć podejmowane są działania w tym kierunku, nadal nie ma ustawy, która by to umożliwiła. To poważnie ogranicza rozwój badań, możliwości formułowania wniosków oraz przygotowywania rekomendacji dla polityk publicznych. Obecnie wiele z tego, co wiemy, opieramy na badaniach z innych krajów.
Rozumiem, że takie dane są zbierane przez bardzo różne instytucje. Która z nich miałaby je udostępniać badaczkom i badaczom?
Jest taka inicjatywa – Zintegrowana Platforma Analityczna – która miała na celu połączenie danych administracyjnych z różnych instytucji, takich jak Ministerstwo Finansów, ZUS, urzędy stanu cywilnego czy urzędy pracy. Zebrano tam informacje m.in. o karierach zawodowych Polaków, ich dochodach, urodzonych dzieciach, zawartych związkach małżeńskich, itd. Te dane już istnieją, inwestycja została zrealizowana dzięki zaangażowaniu zarówno urzędników, jak i badaczy. Problem w tym, że wciąż nie ma ustawy, która pozwalałaby na ich wykorzystanie w badaniach.
A politycy pytają Państwa o rekomendacje? W niektórych krajach w parlamentach działają zespoły, które dostarczają decydentom informacji potrzebnych do podejmowania decyzji opartych na aktualnej wiedzy naukowej. Przykładem jest Luksemburg, gdzie swoje „przedstawicielstwo” ma odpowiednik NCN.
Ministerstwa zgłaszają się do nas, ale zazwyczaj są to działania o krótkoterminowym charakterze, najczęściej przy okazji przygotowywania strategii, np. demograficznej lub wprowadzania ważniejszych zmian w regulacjach prawnych. W moim przekonaniu brakuje w Polsce instytutów badawczych, w których działalność statutową wpisana byłaby ewaluacja polityk publicznych, ewaluacja istniejących danych i stopnia, w jakim pozwalają one na badanie zachodzących zjawisk społecznych. Bądź właśnie takich stałych naukowych reprezentantów na wyższych szczeblach. Obecnie, kiedy zmieniają się rządy, a wraz z nimi przedstawiciele w ministerstwach, kontakt z naukowcami musi być budowany od nowa. To oznacza, że znowu trzeba tłumaczyć, wyjaśniać i nawiązywać relacje. Dla nas, naukowców taki tryb funkcjonowania jest szalenie trudny. My mamy nasze obowiązki, dydaktykę, projekty badawcze, funkcje administracyjno-organizacyjne na uczelniach, i choć zależy nam na przekazywaniu wiedzy i odpowiednim kształtowaniu polityki publicznej to często może być nam ciężko zaangażować się ad hoc. Ponadto, ewaluacja polityk czy tworzenie rekomendacji dla polityk wcale nie jest łatwym zadaniem, wymaga odpowiednich danych i pogłębionych analiz, infrastruktury (jak np. wspomniane dane panelowe), którą się buduje latami. Niestety, te procesy wykraczają poza horyzont polityczny, który jest z natury krótkoterminowy.
Technologie, rynek pracy i rodzicielstwo
W projekcie ERC bada Pani wpływ zmian zachodzących na rynku pracy, wywołanych globalizacją i zmianą technologiczną, na decyzje o zakładaniu rodziny. Jaki zatem jest ten wpływ?
Nasze badania pokazują bardzo silny gradient edukacyjny. Pracownicy sektorów, w których wprowadzane są technologie zastępujące pracę, nie zawsze na tym tracą. W przypadku szans zawodowych tracą głównie osoby gorzej lub średnio wykształcone, podczas gdy dobrze wykształceni na tych zmianach zyskują – mają lepsze możliwości rozwoju, wyższe zarobki i stabilniejsze zatrudnienie. To przekłada się decyzje o posiadaniu dzieci. Osoby, które korzystają na zmianach technologicznych, częściej decydują się na dziecko, podczas gdy ci, którzy tracą, decydują się rzadziej lub później.
Ciekawym przykładem są Niemcy. Nasze badania pokazują, że wysoko wykształceni pracownicy w mniejszym stopniu ryzykują pozostanie bezdzietnymi niż osoby o niższych kwalifikacjach, co stanowi istotną zmianę w porównaniu z przeszłością. Kiedyś osoby o niższych kwalifikacjach rzadziej pozostawały bezdzietne, ale ten trend wyraźnie się odwraca.
Drugi interesujący wniosek dotyczy elastycznych form pracy, takich jak praca zdalna czy elastyczny czas pracy. Dostęp do nich również uprzywilejowuje osoby lepiej wykształcone i wyżej usytuowane na rynku pracy. Te formy pracy nie mają dużego wpływu na decyzję o pierwszym dziecku, ale istotnie pomagają w podjęciu decyzji o drugim. Dają możliwość łączenia obowiązków zawodowych i rodzinnych, co sprzyja lepiej wykształconym grupom społecznym.
Te wyniki są podobne dla rożnych krajów?
Badaliśmy Niemcy, Szwecję i Stany Zjednoczone. Wyniki dotyczące mężczyzn okazały się bardzo podobne we wszystkich tych krajach. W zawodach, w których technologie zastępują tradycyjną pracę, wykształceni mężczyźni nie tylko nie tracą, ale często zyskują na tych zmianach. I nasze badania pokazują, że mają oni wyższe prawdopodobieństwo posiadania pierwszego dziecka. Z kolei mężczyźni z niższym wykształceniem mają niższe szanse na rozwój zawodowy, co zmniejsza ich prawdopodobieństwo posiadania potomstwa.
Jeśli chodzi o kobiety, wyniki są bardziej zróżnicowane. W Szwecji obserwujemy podobny trend jak u mężczyzn – kobiety z wyższym wykształceniem i możliwościami rozwoju zawodowego nie rezygnują z macierzyństwa. W Niemczech i USA jest jednak inaczej. Tam rozwój zawodowy kobiet stoi w konflikcie z decyzjami o rodzicielstwie. Jest to spowodowane mniejszym zaangażowaniem mężczyzn w opiekę i mniejszym wsparciem państwa dla pracujących matek i par w tych krajach w porównaniu ze Szwecją, która oferuje lepsze warunki dla łączenia pracy zawodowej z rodzicielstwem.
Dla mężczyzn w Niemczech i USA rozwój zawodowy zwiększa szanse na posiadanie dzieci, ale dla kobiet bywa przeszkodą. To pokazuje jak duże znaczenie mają zmieniające się role społeczne kobiet i mężczyzn w procesie podejmowania decyzji o dzieciach. O ile role kobiet uległy ogromnym przeobrażeniem – kobiety nie chcą być tylko matkami, one chcą się realizować zarówno jako matki jak i zawodowo – o tyle role mężczyzn zmieniają się bardzo powoli. I to jest jeden z powodów niskiej dzietności w wielu krajach.
Jak to wygląda w Polsce?
Niestety, nie badamy Polski, właśnie dlatego, że brakuje nam danych. Prowadzimy analizy na danych z krajów, które je udostępniają. Współpracuję z naukowcami ze Szwecji, Wielkiej Brytanii, Norwegii czy Niemiec, korzystamy także z danych australijskich i amerykańskich – te państwa umożliwiają dostęp do takich informacji, jakich potrzebujemy. Bardzo chciałabym prowadzić badania dotyczące Polski. Wiele moich pomysłów dotyczy właśnie naszych problemów, ale możliwości są ograniczone. Nawet dla Czech udało nam się przeprowadzić badanie – a dla Polski wciąż to wyzwanie.
Polska jest obecnie w fazie zmian, jeśli chodzi o podział ról między kobietami i mężczyznami. Nie można go już nazwać tradycyjnym, ale wciąż widoczne są napięcia i różnorodne modele, które współistnieją w naszym społeczeństwie. Prawdopodobnie wyniki byłyby bardziej zbliżone do tych z Niemiec, ale to jedynie przypuszczenie.
Czy częścią projektu będą rekomendacje dotyczące polityk publicznych?
Nie jest to jego głównym celem, ale wyniki badań mogą stanowić podstawę do takich rekomendacji. Planujemy również analizować uwarunkowania kontekstualne w różnych krajach – instytucje rynku pracy, politykę rodzinną czy postawy społeczne – i jak wpływają one na związki między rynkiem pracy a decyzjami o posiadaniu dzieci. Z tych analiz również mogą wyniknąć wskazówki dla polityk publicznych.
Na podstawie tego, co już wiemy, można wskazać dwie kluczowe kwestie. Po pierwsze, należy zapewnić większe wsparcie dla kobiet, szczególnie tych, które mają szansę na rozwój zawodowy. Ważne, by możliwości, które pojawiają się w związku z postępem technologicznym, nie zniechęcały ich do posiadania dzieci. Po drugie, konieczne jest wsparcie dla osób i par z trudnościami na rynku pracy, zwłaszcza tych z niższym lub średnim wykształceniem, które są bardziej narażone na skutki szybkich zmian technologicznych. Dla nich wprowadzenie nowych technologii często oznacza niestabilne zatrudnienie lub niższą jakość pracy.
Wydaje mi się, że za chwilę wszyscy będziemy zagrożeni przez AI. Niektóre zawody kreatywne mają zniknąć w nieodległej perspektywie.
Ja mniej się obawiam tego, że technologie nas w pełni zastąpią, raczej zmienią sposób, w jaki pracujemy i będą na nas wymuszać stałe dostosowywanie się. W tym sensie, wydaje mi się, że praca stanie się coraz bardziej wymagająca. Szybki postęp technologiczny sprawia, że musimy nieustannie się uczyć i dokształcać. Rośnie zagrożenie utratą pracy i konieczność przekwalifikowywania się. Oczywiście rozwój technologiczny jest pozytywny z punktu widzenia wzrostu gospodarczego i kształtowania pozycji kraju w świecie, ale jednocześnie presja, żeby stale się dostosowywać, może utrudniać decyzje o posiadaniu dzieci. Gdy już ma się jedno dziecko, a równocześnie trzeba się przekwalifikować czy dokształcać, trudno znaleźć przestrzeń na kolejne. W związku z tym pojawiające się opinie, że dzięki technologii będziemy mniej pracować, wydają mi się mało realistyczne. W rzeczywistości wymagania będą rosły. Na przykład w moim zawodzie może nie wystarczyć już napisanie pięciu artykułów rocznie – technologie, które ułatwiają pracę, mogą sprawić, że oczekiwania wzrosną do dwudziestu. A oczywiście realizacja określonych czynności jest szybsza, ale przecież potrzebny jest też czas na refleksję i interpretację wyników.
Nie wszyscy mogą sobie pozwolić, aby stale śledzić zachodzące zmiany, dostosowywać się i przekwalifikowywać. W parach częściej mogą sobie na to pozwolić mężczyźni, bo w mniejszym stopniu angażują się w opiekę nad dziećmi. To daje im możliwość robienia kariery i pięcia się po szczeblach zawodowych. Kobiety natomiast, częściej obciążone obowiązkami rodzinnymi, zmieniają zawody lub szukają pracy bardziej kompatybilnej z życiem rodzinnym. W efekcie pojawiają się luki zawodowe między kobietami a mężczyznami. Badania pokazują, że kobiety podobnie wykształcone jak mężczyźni radzą sobie na rynku pracy podobnie do momentu osiągnięcia wieku, w którym standardowo pojawiają się dzieci. Wówczas nożyce w zarobkach i pozycji zawodowej otwierają się i te różnice już takie pozostają.
Kobiety jednak coraz mniej godzą się na takie nierówności. Jeśli nie znajdzie się rozwiązanie, które pozwoli im łączyć rozwój zawodowy z życiem rodzinnym, jeśli partnerzy nie wezmą na siebie połowy obowiązków związanych z domem i opieką nad dziećmi, coraz częściej będą opóźniać a nawet rezygnować z posiadania dzieci.
Decyzja o powrocie
Wniosek o grant ERC złożyła Pani pracując w Wiedniu. Zdecydowała się Pani jednak wrócić do Polski.
Otrzymałam grant NAWA Polskie Powroty. Chciałam tu mieszkać, choć bardzo bałam się powrotu i tego co mnie czeka na uczelni w Polsce. Jednak za granicą przekonałam się, że napięcia, konflikty czy problemy administracyjne są wszędzie.
Zwykle słyszę od moich rozmówców coś innego. Warunki uprawiania nauki w Polsce to jest najczęściej powód do narzekań.
Ośrodek, w którym pracowałam w Austrii był znakomitym, międzynarodowym centrum badań demograficznych. Jednak tam również pojawiały się trudności i problemy – zarówno administracyjne, jak i personalne. I tak, po powrocie zrozumiałam, że ja się w Polsce dobrze czuję. W pewnym sensie mam poczucie, że tutaj mogę zdziałać więcej niż tam. Mieszkałam w Austrii przez sześć lat – sporo, ale tutaj wiem, jak się poruszać, jak rozmawiać, znam kod społeczny.
Po powrocie do Polski bardzo szybko udało mi się nawiązać nowe kontakty i poznać nowych ludzi. W Austrii ten proces trwał znacznie dłużej. To utwierdziło mnie w przekonaniu, że tutaj czuję się na swoim miejscu i mogę działać skuteczniej. W Polsce założyłam duży zespół badawczy. Mam poczucie, że tam nie miałabym takich możliwości. Mimo różnych trudności, tutaj udało mi się bardziej rozwinąć skrzydła.
Dzięki finansowaniu, którym dysponowałam, zatrudniłam rewelacyjną osobę – menedżerkę nauki, która prowadzi moje projekty. Jej praca pokazuje, jak niezwykle ważne są osoby wspierające naukowców i jak bardzo powinno się doceniać ich wkład – również finansowo.
Laureaci grantów ERC, z którymi rozmawiałam wcześniej mówili, że jedną ze „strategii aplikacyjnych” jest budowanie rozpoznawalności. Jaka była Pani strategia?
Zgadzam się, że rozpoznawalność jest ważna. Można ją zbudować poprzez publikacje, wystąpienia na konferencjach, rozmowy, a także wyjazdy do zagranicznych ośrodków naukowych – nawet krótkie, np. dwutygodniowe pobyty, jeśli dłuższe są niemożliwe. Dzięki temu ludzie dowiadują się, że ktoś taki istnieje, że prowadzi ciekawe badania, nawet jeśli ich wyniki jeszcze nie są opublikowane. Ważne jest również to, jak dana osoba prezentuje swoje pomysły – jeśli mówi ciekawie i angażująco, jest postrzegana zupełnie inaczej. Gdy w 2018 roku otrzymałam nagrodę European Association for Population Studies za badania demograficzne, którą wręczono na Europejskiej Konferencji Ludnościowej, koleżanka, również demografka, powiedziała „Wykorzystaj tę szansę. Stałaś tam, wszyscy Cię widzieli. Masz pomysł – napisz wniosek o grant.” I rzeczywiście, w recenzjach mojego wniosku wiele razy pojawiało się odniesienie do tej nagrody. To uczyniło mnie bardziej wiarygodną w oczach recenzentów – widzieli, że jestem osobą prowadzącą badania wysokiej jakości, na skalę międzynarodową i że istnieje duża szansa, iż zrealizuję to, co zaplanowałam.
Z mojego doświadczenia w panelu ERC Consolidator Grant wiem, że oceniając wniosek, przede wszystkim patrzyliśmy na jego treść – na to, czy jest ciekawy, nowatorski, ale i wykonalny. Ważne były dotychczasowe doświadczenia osoby aplikującej, jej publikacje, doświadczenie w pracy z różnymi naukowcami i kontakty naukowe, które mogą okazać się pomocne w realizacji projektów badawczych.
ERC w Polsce: jak zwiększyć liczbę laureatów
Naukowcy pracujący w Polsce zdobyli niespełna 90 grantów ERC, spośród ponad 16,8 tys. przyznanych przez tę agencję od początku jej istnienia. Co można zrobić, żeby tych grantów w Polsce było więcej?
Myślę, że jedną z głównych barier jest fakt, że stosunkowo niewiele osób w ogóle składa wnioski o granty ERC. Zauważyłam to, będąc w panelu – liczba aplikacji z naszego regionu była bardzo niska, a to automatycznie przekłada się na niewielką liczbę przyznanych grantów.
Na uczelniach często widzę, że naukowcy uważają, iż te granty są poza ich zasięgiem, i w związku z tym nawet nie próbują. Tymczasem jest to realne, choć nie zawsze udaje się za pierwszym razem. Sama otwarcie mówię, że mój pierwszy wniosek nie został zaakceptowany. Udało się dopiero za drugim razem. Znam wiele osób, które również otrzymały granty ERC dopiero po kolejnych próbach. Kluczowe jest to, by się nie zniechęcać i próbować.
Przygotowanie wniosku wymaga jednak ogromnej pracy. W Wiedniu miałam możliwość poświęcić trzy lub cztery miesiące wyłącznie na czytanie i analizę literatury. Mimo że zajmuję się rynkiem pracy, musiałam poznać wiele nowych zagadnień dotyczących wpływu zmian technologicznych czy globalizacji na rynek pracy. W polskich warunkach, szczególnie na uniwersytetach, gdzie naukowcy mają liczne obowiązki dydaktyczne, administracyjne i organizacyjne, taka koncentracja jest znacznie trudniejsza.
Jeśli miałabym pisać kolejny wniosek, chciałabym mieć przestrzeń, żeby się nad nim spokojnie zastanowić, skupić i wyłączyć się z innych obowiązków. To wymaga wsparcia i zrozumienia ze strony władz uczelni. Naukowiec potrzebuje odpowiednich warunków do pracy nad wnioskiem, co w Polsce wciąż bywa trudne do osiągnięcia.
Kolejnym problemem jest brak dostępu do przykładowych wniosków. Obserwuję, że niektórzy naukowcy podejmują się pisania grantu, nawet nie mając wglądu w dobrze przygotowane aplikacje. Taka wiedza mogłaby im znacznie pomóc w zrozumieniu wymogów i standardów. W instytucji, w której pracowałam, były osoby, które już otrzymały takie granty, więc nie było problemu, żeby spojrzeć na ich wnioski.
Ja sama miałam dostęp do wniosków współpracowników z różnych krajów – na przykład z Włoch czy z Belgii. To było możliwe dzięki międzynarodowym kontaktom, które nawiązałam. Tego właśnie u nas bardzo brakuje.
Są kraje, jak np. Hiszpania czy Włochy, które zrobiły ogromny postęp, a kiedyś nie dostawały grantów. Próbują i zachęcają naukowców do składania wniosków.
W moim wiedeńskim instytucie była wręcz presja, żeby składać wnioski.
Zakładam, że nie wysyłała Pani tego samego projektu do ERC za drugim razem. Jakie zmiany wprowadziła Pani między pierwszym i drugim podejściem?
Ten pierwszy wniosek bardzo mi się podobał. Składałam go później także w austriackiej agencji, ale tam też mi się nie udało. W końcu porzuciłam ten pomysł i skupiłam się na innym, bliższym mojemu doświadczeniu zawodowemu – płodności i rynkowi pracy. Dzięki temu mogłam pokazać, że łączę dwie dziedziny, na których się znam, i to bardzo mi pomogło.
Próby aplikowania, nawet nieudane, są cennym doświadczeniem. Mam wrażenie, że kiedyś polscy naukowcy nie wiedzieli, jak pisać wnioski do NCN. Teraz się tego nauczyli. Tak samo jest z ERC – trzeba zrozumieć, co jest ważne, co podkreślić, jak udowodnić, że projekt jest wykonalny. W tym bardzo pomagają przykłady wniosków i rozmowy z osobami, które granty zdobyły.
Wsparcie na uczelniach jest jeszcze niewielkie, ale to ważne, by naukowcy nie czuli, że ich wysiłek poszedł na marne, nawet jeśli grant nie został przyznany. Wniosek można poprawić, złożyć ponownie lub spróbować w innym konkursie, na przykład w NCN. Istotne jest też, żeby uczelnie doceniały takie próby i mówiły: „Świetnie, że próbowałaś, próbowałeś”.
O badaniach i doświadczeniach związanych z przygotowywaniem wniosków o finansowanie projektów naukowych w konkursach ERC rozmawialiśmy także z Krzysztofem Ficem, Różą Szwedą, Piotrem Sankowskim i Arturem Obłuskim oraz Ewą Szczurek.
Decyzje dla wniosków niezakwalifikowanych do II etapu w konkursach MAESTRO 16 i SONATA BIS 14
Informujemy, że dziś zostaną wysłane decyzje dla wniosków, które nie zostały zakwalifikowane do II etapu oceny merytorycznej w konkursach: MAESTRO 16 i SONATA BIS 14.
Przypominamy, że decyzje dyrektora Narodowego Centrum Nauki doręczane są wnioskodawcy w formie dokumentu elektronicznego na wskazany we wniosku adres elektroniczny. W przypadku gdy wnioskodawcą jest podmiot, o którym mowa w art. 27 ust. 1-7 i 9 ustawy o NCN, decyzja dyrektora Narodowego Centrum Nauki będzie doręczana wyłącznie na wskazany we wniosku adres Elektronicznej Skrzynki Podawczej (ESP ePUAP).
W przypadku gdy osoba fizyczna będąca wnioskodawcą wskaże we wniosku adres skrytki ePUAP, decyzja będzie wysłana na ten adres. Jeżeli wnioskodawca będący osobą fizyczną nie wskaże adresu skrytki ePUAP doręczenie decyzji będzie realizowane poprzez wysłanie na podany we wniosku adres e-mail informacji z adresem elektronicznym, z którego można pobrać decyzję dyrektora Narodowego Centrum Nauki. W przypadku braku decyzji, należy sprawdzić poprawność podanego we wniosku adresu elektronicznego (ESP, skrytki ePUAP, e-mail). W przypadku podania błędnego adresu, należy skontaktować się z opiekunem wniosku podanym w systemie OSF.
Badania nad leczeniem zakażenia HIV w ramach konkursu Weave-UNISONO
Dr Anna Kula-Pacurar z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie we współpracy z naukowcami z Sieci Badawczej Łukasiewicz – PORT Polski Ośrodek Rozwoju Technologii oraz belgijskiego KU Leuven zrealizuje projekt badawczy dotyczący leczenia zakażenia HIV, dzięki finansowaniu z programu Weave.
W kierunku funkcjonalnego wyleczenia zakażenia HIV to tytuł projektu, który zrealizują polscy naukowcy z UJ pod kierownictwem dr Kuli-Pacurar, wraz z zespołem pod kierownictwem dra Heng-Chang Chen z Sieci Badawczej Łukasiewicz – PORT oraz z badaczami z belgijskiego KU Leuven pod kierownictwem prof. Zegera Debysera. Całkowita wartość finansowania prac zaplanowanych w polskich jednostkach wynosi prawie 3,5 mln zł.
Obecnie dostępne metody leczenia zakażeń HIV-1 poprawiają stan pacjentów, wydłużają ich życie, ale nie są w stanie doprowadzić do całkowitego wyleczenia. Każdy z partnerów projektu finansowanego w ramach programu Weave ma na swoim koncie opracowane już metody oddziaływania na wirusa HIV-1 lub zakażone nim komórki. Połączenie ich wiedzy i doświadczenia pozwoli na podjęcie ambitnego wyzwania opracowania innowacyjnych strategii funkcjonalnego wyleczenia HIV.
Wniosek był oceniany przez flamandzką agencję Research Foundation Flanders (FWO), a Narodowe Centrum Nauki zaakceptowało wyniki tej oceny w ramach współpracy w programie Weave. Jest to pierwszy wniosek rekomendowany do finansowania przez FWO jako agencję wiodącą.
Lista rankingowa Weave-UNISONO
Konkurs Weave-UNISONO to efekt wielostronnej współpracy między instytucjami finansującymi badania naukowe, skupionymi w stowarzyszeniu Science Europe. Został ogłoszony w celu uproszczenia procedur składania i selekcji projektów badawczych we wszystkich dyscyplinach nauki, angażujących badaczy z dwóch lub trzech krajów europejskich.
Wyłanianie laureatów opiera się na procedurze agencji wiodącej – Lead Agency Procedure (LAP), w myśl której tylko jedna z instytucji partnerskich odpowiedzialna jest za pełną ocenę merytoryczną wniosku, a pozostali partnerzy akceptują wyniki tej oceny.
W ramach programu Weave partnerskie zespoły badawcze składają wnioski o finansowanie równolegle do lead agency oraz do właściwych dla siebie instytucji w programie. Wspólny projekt musi zawierać spójne plany badawcze, wyraźnie ukazujące wartość dodaną współpracy międzynarodowej.
Konkurs Weave-UNISONO jest otwarty w trybie ciągłym. Zachęcamy zespoły planujące współpracę z partnerami z Austrii, Czech, Słowenii, Szwajcarii, Niemiec, Luksemburga i Belgii-Flandrii do zapoznania się z treścią ogłoszenia konkursowego i składania wniosków.
Cyfrowa estetyzacja środowisk wrażliwych
Kierownik projektu
:
dr hab. Marcin Brocki, prof. UJ
Uniwersytet Jagielloński
Panel: HS3
Konkurs
: CHANSE
ogłoszony
9 marca 2021
Projekt „Cyfrowa estetyzacja środowisk wrażliwych” (DigiFREN) ma na celu poznanie skutków cyfrowej estetyzacji środowisk naturalnych w pięciu krajach europejskich. Badania historyczne i etnograficzne skoncentrowane zostały na tym, jak media cyfrowe i technologia przyczyniają się do zmiany i przekształcenia postrzegania, wrażliwości i praktyk wobec środowisk naturalnych. DigiFREN zajmuje się estetyzacją cyfrową środowisk podatnych na ludzką ingerencję, jej rozwojem i wpływem na życie codzienne w słoweńskim regionie alpejskim Solcavsko i Bohinj, wzdłuż chorwackiego wybrzeża Adriatyku w parkach narodowych Kornati i Paklenica, na fińskich torfowiskach Sodankyla i Lieksa, w norweskim lesie miejskim Sormarka i w dolinie Odry na Dolnym Śląsku w Polsce. DigiFREN to pierwszy projekt etnograficzny, który podjął zakrojone na szeroką skalę, porównawcze badanie wpływu cyfrowej estetyzacji w transformującej się cyfrowo Europie na postrzeganie i interakcję ze środowiskiem naturalnym.
W ostatnich latach Dolina Odry stała się miejscem budowy atrakcyjnej infrastruktury turystycznej, intensywnie promowanej i przekształconej w produkt przemysłu rozrywkowo-turystycznego, miejsce rekreacji wsparte specyficzną semiosferą (przestrzenią, w której dochodzi do produkcji i wymiany znaczeń za pomocą znaków), której kluczowym składnikiem są zdigitalizowane obrazy natury. "Cyfrowe estetyzacje natury" są zarówno częścią "natury" przygotowanej dla przemysłu turystycznego, treścią postów w mediach społecznościowych, jak i częścią szerszych procesów deterytorializacji obrazów "natury" i jej nowej, oddolnej kategoryzacji.
Z tego powodu ważne stało się zrekonstruowanie, które miejsca w Dolinie Odry są reprezentacjami "natury" zarówno dla interesariuszy, jak i "użytkowników", jakie kulturowe sieci semantyczne tworzą, co staje się znakiem natury w zdigitalizowanych obrazach natury, jak semioza (proces powstawania znaczeń) natury w ramach mediów cyfrowych wpływa na doświadczenie natury oraz jakie kategorie estetyczne są używane i jak są przekształcane w kontakcie z praktykami, doświadczeniami miejsc cyfrowo estetyzowanych.
Aby osiągnąć te cele, podjęte zostały badania etnograficzne, w tym intensywne badania terenowe. Projekt jest realizowany z wykorzystaniem etnografii cyfrowej, autoetnografii, obserwacji uczestniczącej, analizy dyskursu oraz metod i technik partycypacyjnych. Szczególnie ważnymi metodami badawczymi stały się fotoelicytacja i "spacery badawcze", które oparte zostały na metodach "chodzenia z", "podążania za" partnerem terenowym, przy aktywnym wykorzystaniu fotografii i wideo-badania, koncentrują się na materialnym, estetycznym, ekonomicznym i politycznym wymiarze krajobrazu. Spacery i fotoelicytacja budują rodzaj żywego, wizualnego (cyfrowego) archiwum, w którym doświadczenia, praktyki i percepcje krajobrazu przenikają się, tworząc jego "emocjonalne mapy".
Badania obejmują przede wszystkim trzy kategorie aktorów społecznych: "lokalnych ekspertów" (ekologów, pasjonatów), interesariuszy (instytucje rządowe i samorządowe zajmujące się gospodarką wodną i zagospodarowaniem przestrzennym, urbanistów, agencje turystyczne, organizacje ekologiczne zajmujące się formalnie ochroną przyrody i krajobrazu), mieszkańców terenów nadrzecznych, oraz użytkowników tych terenów (turystów, wędkarzy itp.). Dla każdej z grup odpowiednio dobrano metody badawcze. Analizie poddane zostały również fanpage’e, blogi, media społecznościowe dotyczące Doliny Odry, w szczególności treści zawierające wizualizacje, podcasty, filmy.
Analiza materiału wizualnego ujawniła różne interesy (deweloperzy vs. ekolodzy), krzyżujące się estetyki, tarcia między tymi interesami i estetykami oraz różne poziomy estetyzacji cyfrowych obrazów Odry. Umożliwiła także, na szerszym planie, wgląd w proces historycznej zmiany dokonanej przez techniki cyfrowe w zakresie interakcji człowieka z naturą.
Pełny tytuł finansowanego projektu: Cyfrowa estetyzacja środowisk wrażliwych
dr hab. Marcin Brocki, prof. UJ
Dr hab. Marcin Brocki jest profesorem w Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Jego zainteresowania badawcze koncentrują się wokół teorii i metodologii badań antropologicznych, semiotyki, problemów polskiej transformacji oraz antropologii ciała, ale w swoich pismach skupiał się również na takich tematach jak społeczna konstrukcja krajobrazu czy badania partycypacyjne. Prowadził badania terenowe w Polsce i Zimbabwe (w ramach programu UNDP).
Nowa instrukcja dotycząca Polityki NCN w zakresie otwartego dostępu do publikacji
Narodowe Centrum Nauki wprowadza zaktualizowaną instrukcję dotyczącą otwartego dostępu do publikacji naukowych w ramach realizowanych projektów. Instrukcja zawiera zasady dotyczące publikowania wyników badań, ogłoszone pismem Dyrektora NCN z dnia 11 października 2023 r. oraz 30 września 2024 r.
Zaktualizowana wersja instrukcji otwartego dostępu jest dostępna tutaj.
Dla konkursów POLONEZ BIS, CHANSE, CHIST-ERA, ForestValue2 obowiązuje pierwotna wersja instrukcja polityki otwartego dostępu, którą można znaleźć tutaj.